20 lipca 1985 roku, Aomori
Mężczyzna
o niezwykle ciemnych oczach przypatrywał się młodemu małżeństwu, które
oczekiwało pierwszego potomka. Jego mroczne spojrzenie skierowane było na
brzuch przyszłej matki. Obawiał się nienarodzonego dziecka, wiedział, że od
niego zależą przyszłe losy świata. Był gotów poświęcić wszystko, by niemowlę
zaczęło wypełniać misję, którą mu zaplanował.
Nagle
obok mężczyzny zmaterializowała się mroczna energia, a z niej wyłoniła się
nastoletnia dziewczyna. Spokojnie podeszła bliżej domu i również przypatrzyła
się przyszłej matce. Jej wzrok wydawał się szukać czegoś niezwykłego w
obserwowanych ludziach, a usta wykrzywione w geście pogardy mówiły, że nie
rozumie, dlaczego tak zwyczajna para jest aż tak istotna. W końcu skierowała
niepewny i zlękniony wzrok na swojego towarzysza. Ich podobieństwo było
uderzające, dziewczyna mogła uchodzić za damską i młodszą wersję ciemnowłosego
mężczyzny. Tak samo nienaturalnie bladzi, oboje o długich, czarnych włosach,
ciemnych, dużych oczach, wąskich ustach wykrzywionych w geście pogardy i o
aroganckiej postawie.
– To na pewno to dziecko,
ojcze? – spytała dziewczyna niepewnym głosem.
Mimo
pogardliwego uśmiechu i pewnej postawy, reszta ciała zdradzała jej
zdenerwowanie i lęk. Ewidentnie coś ją trapiło.
–
Tak, moja droga Kurai. Wyrocznia oznajmiła, że to dziecko będzie reinkarnacją
pierwszego Władcy Żywiołów.
Dziewczyna
jeszcze raz spojrzała w stronę szczęśliwego małżeństwa. Tym razem jej twarz nie
wyrażała niczego, zupełna pustka.
–
Jestem gotowa, ojcze – wyznała łamiącym się głosem, który w pewien sposób
zaprzeczał jej własnym słowom.
Mężczyzna
popatrzył na nią z nieukrywaną dumą. Zza pazuchy wyjął sztylet ze złotą
rękojeścią. Delikatnie, drżącą ręką przejechał
po ostrzu. Również był zdenerwowany. Bał się tego co nastąpi. Obawiał
się, że ofiara jego córki pójdzie na marne, a on skaże ją na wieczność w
otchłani. Z drugiej strony na szali znajdowało się przetrwanie wszystkich jego
współbraci i sióstr. Demony musiały wygrać tą wojnę. Królestwo Cieni nie mogło
zginąć. Wyciągnął rękę w stronę twarzy córki i delikatnie objął jej policzek, głaszcząc go wierzchem kciuka. Niepewnie
pociągnął jej drobne ciało w swoje ramiona i wtopił swoją twarz w jej czarne
włosy.
–
Jestem z ciebie dumny, Kurai. Jesteś jedyną istotą, którą kocham. Nie zapomnij
o tym. Będę na ciebie czekał – wyznał, mocniej ściskając rękojeść sztyletu.
Wykonał
zamach, a sztylet rozświetliła mroczna energia. Bez chwili zawahania wbił
ostrze w plecy córki, nadal mocno ją obejmując. Trysnęła krew, a ciało konającej
pochłonęło ciemne światło. Mężczyzna ostatni raz musnął wargami blade czoło
swojego dziecka.
–
Też cię kocham – wychapała, po czym nabrała ostatniego, łapczywego oddechu i
zamknęła oczy. Jej ciało bezwładnie spoczęło w ramionach ojca, który jeszcze
mocniej objął już martwe zwłoki córki.
Nagle
dziewczyna zaczęła powoli znikać. Mężczyzna patrzył z ogromną radością na swoje
dzieło. Już wiedział, że ta ofiara nie poszła na marne, że spotka swoją
córeczkę, że ona żyje nowym życiem. W końcu po nastolatce pozostał tylko
zakrwawiony sztylet i krew na rękach i ubraniach mężczyzny.
Po
chwili demon wstał na chwiejnych nogach, by znów zerknąć na małżeństwo. Z dozą
czułości spojrzał na brzuch przyszłej matki. Miała się stać rodzicielką nie
tylko Władcy Żywiołów, ale i jego córki.
Powietrze
jakby zgęstniało, mężczyzna znów wyczuł potężną energię. Spodziewał się
przybycia tej osoby, była jedyną, która mogła mu przeszkodzić, obawiał się jej.
Teraz Michiru Kusakabe musiała pogodzić się z porażką i bezsilnością. Spóźniła
się, jej nadzieja umarła.
–
Jak mogłeś to zrobić, Damonie?! – rozległ się przeraźliwy, kobiecy krzyk.
Mężczyzna
odwrócił się w stronę kobiety, której obecności się spodziewał. Była taka jaką
ją zapamiętał. Blada, prawie jak on, o czarnych, krótkich włosach, które teraz
za sprawą jej energii, unosiły się niczym czarna aureola. Fioletowe oczy
wydawały się jarzyć z gniewu, a małe usta były gotowe do wypowiedzenia wiązki
przekleństw. Smukłe ciało opinała czarna, długa sukienka, która podkreślała
seksowny wygląd jej właścicielki.
–
To dziecko spełni swoją misję – warknął demon.
–
Dla chorej ambicji poświęciłeś jedyne dziecko! – krzyknęła Michiru.
Przed
nią zmaterializowały się różnobarwne sznury korali. Kobieta chwyciła czarne
koraliki, które rozświetliły się ciemnym blaskiem. Damon chwycił się za głowę i
upadł na kolana. Wydawało mu się, że jego ciało trawi ogień. Jeszcze nigdy nie
poczuł na własnej skórze mocy tej medium. Z trudem zacisnął usta i nie wydobył
ze swojego gardła okrzyku bólu. Próbował się jakoś osłonić przed furyoku
kobiety, ale jego ciało wydawało mu się odmawiać posłuszeństwa. Mimo prób
utrzymania się choć na kolanach, po chwili wił się w kałuży krwi własnej córki.
Medium
podeszła do niego wolno, nadal trzymając w ręku czarne korale. W końcu będąc
już blisko mężczyzny przestała używać mocy. Demon był zbyt osłabiony, by
wykonać choćby drobny ruch. W ostatnim, desperackim kroku chciał ugodzić medium
wiązką mrocznej energii, ale przez osłabienie nie mógł nawet dobrze wycelować w
kobietę. Michiru w końcu wyjęła z pochwy katanę męża i zbliżyła ją do serca
Damona. On patrzył na nią z dumą, mimo swojej bezsilności. Może i to jego
koniec, ale to on wygrał. Żałował tylko, że nie będzie mu dane znów spotkać
córki. Medium przycisnęła ostrze do ciała mężczyzny, przeszywając je na wylot.
Po chwili zwłoki demona obróciły się w proch, który uniósł delikatny wiatr.
Kobieta
ostatni raz spojrzała w miejsce, gdzie jeszcze niedawno znajdowało się ciało
Damona. Jej mimika diametralnie się zmieniła, z gniewu w rozpacz. Owładnięta
szlochem upadła na kolana. Wiedziała, że się spóźniła. Miała chronić Władcę
Żywiołów, a przez nią stał się on narzędziem w rękach demonów. Nie mogła już
pohamować łez, które od wieków czekały by wypłynąć.
Nagle
rozbłysło kolejne światło. Z niego wyłonił się przystojny mężczyzna o blond
włosach i oczach tak zielonych jak wiosenna trawa. Od razu zauważył zrozpaczoną
kobietę i zrozumiał co się stało. Podbiegł do Michiru i objął ją swoimi silnymi
ramionami. Medium mocniej wtuliła się w umięśniony tors nowoprzybyłego.
–
Za późno Takumi… Dziecko… Ono ma w sobie demona… Nie zdążyłam. Zawiedliśmy –
wyrzuciła z siebie urywane słowa kobieta.
Mężczyzna
mocniej przytulił Michiru, delikatnie głaszcząc jej ciemne włosy. Sam był na
siebie zły za tą chwilę nieuwagi, ale w odróżnieniu od medium miał jeszcze
nadzieję. Wierzył, że nie wszystko stracone.
–
Cii, kochanie – uspokajał. – Może i nie wypędzimy demona z ciała dziecka, ale
to nie oznacza końca. To reinkarnacja pierwszego Władcy Żywiołów, to o czymś
świadczy. Dziecko będzie silne, da radę się oprzeć złu, nawet jeśli jest
wewnątrz niego. Nie opuścimy go! Wyszkolimy i pomożemy jak tylko będziemy mogli
– oznajmił pewnie.
Nadal
nie wypuszczał kobiety z ramion, ale jego wzrok już nie spoczywał na niej.
Spoglądał z troską na brzuch przyszłej matki. Współczuł temu dziecku. Czekało
go wiele bólu i cierpienia.